Juicetea

Juicetea

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Łowy z SH


Rano zadzwonił budzik, dzwonił wrednie a za oknem deszcz siąpił. Nic pozytywnego. Pozytywnie zrobiło się później. Zrobiłam sobie mały spacer w celu oddania krwi do morfologii i wtedy przypomniałam sobie, że w jednym z moich ulubionych "ciuchów" ma być dziś dostawa. Od wieelu lat jestem wieelką fanką SH. Najlepiej robi mi się zakupy w tych małych, osiedlowych, gdzie ubrania wiszą odprasowane na wieszakach i pachną (choć odrobinkę). Nie przepadam za przybytkiem zwanym Roban, nie lubię też grzebać w wielkich koszach.
 I tak po raz kolejny okazało się, że perełki się pojawiają i można je z łatwością odnaleźć, trzeba tylko wiedzieć gdzie szukać ;) Dzisiejsze łowy uzupełniły Stasiową komodę o same wspaniałości. Czsem zakupy dla Chrupka stają pod znakiem słodkości, Tygryska, Puchatka czy innych bajkowych stworków. Siatka z którą wróciłam dzisiaj była pełna GAP'a i Polo, tym razem bez kreskówek a w stronę klasyki :)) A wszystko to za okrągłe 50 zł!
Sweterek z kotwicą 0-3m (9zł). Bluza marynarska 9-12m.(8zł)

 Rampers Polo 6-9m (9zł). Sweterek Polo (myślę, że będzie dobry na rocznego Chrupka) 14zł.


Dwa bodziaki GAP (około 10 zł za oba)


A na koniec cudne "niedrapki" które wpadły nam w gratisie :)

niedziela, 1 czerwca 2014

Barcelona i ... Staś!

Minął rok. Zapomniałam hasła, zapracowałam się a od 5 miesięcy żyję nową informacją. Będę mamą. Jest dzień dziecka, Staś kopie radośnie a ja rozkosznie uśmiecham się do mojego brzucha :) A poza tym, 8 miesięcy temu odwiedziliśmy z M. Barcelonę. Dzisiaj planuję Nasze najbliższe wakacje i wspominam te minione.

Barcelona jest niezwykła, kolorowa i pozytywna. Złapaliśmy energię na całą ubiegłą zimę.




 M. nie koniecznie przepada za zwiedzaniem ale jeśli chodzi o Sagrade Familię, grzecznie stał w kolejce okrążającej budowlę Gaudiego do połowy. Jak się potem okazało, w pełnym sezonie kolejka zamyka się a czasem jest jeszcze dłuższa. Wrażenia z wnętrza, zdecydowanie warte odstania swego!


Z Parku Guell zapamiętałam głównie dzikie tłumy okupujące ławeczkę i salamandrę. Byłam świadkiem kilkunastominutowej sesji zdjęciowej jednej z turystek, skutecznie uniemożliwiającej pstryknięcie choćby jednej małej foteczki nie zmąconej widokiem niezadowolonej ze zdjęć kobitki :) A mozaiki owszem, wspaniałe!






A na koniec jedzonko! Czyli to co mnie i M. niezmiernie kręci w podróżowaniu!

Paella! <3
Bilbaoberia - Tapas i Pinxtos
EyesCream ;)


Teraz, póki Staś nie jest jeszcze moim olbrzymkiem a jedynie małym Chrupkiem wiercącym się w moim brzuchu, pomyślałam a ostatnich wakacjach przed jego narodzinami. Końcówka czerwca będzie jednocześnie początkiem 28 tygodnia i chyba również ostatnim dzwonkiem na upragnione 7 dni beztroski. Za cel podróży wstępnie obrałam Triest, świetne miejsce wypadowe! Blisko do Wenecji, Chorwacji ( np Opatija) czy Słowenii (Ljubljana) i pewnie jeszcze w nie jedno piękne miejsce !